Chadzając po naszym, niezwykle
popularnym ( jedynym i niepowtarzalnym) Centrum Handlowym Atrium, natrafiłam na
Pierogarnię braci Jastrzębskich. Gdyby ktoś, nie był zbyt wnikliwy, to pierogarnia
ta, znajduje się w miejscu dawnego Greenway ( II piętno, w kulinarnym zaułku
Atrium).
Ktoś mi powiedział, że tam jest
smacznie. Po 5 sekundowym namyśle, czy obiad zrealizować w Express Marche, czy
u Jastrzębskich, skusił mnie placek po węgiersku u tych drugich.
Odstałam swoje w 2 osobowej
kolejce, która nie była aż tak dynamicznie obsługiwana jak w sąsiednim
McDonaldsie i wartko rzuciłam, że zamawiam placek, okazało się, że placka nie
ma. Czegoś tam jeszcze nie było, więc wzięłam „renetki” jabłkiem, cynamonem i
śmietaną, naleśnik z nutellą i bananem, zupę dnia ( pieczarkowa) i barszcz
czerwony.
Obsługa Pierogarnii, żyje własnym
życiem, nieco poza światem galerii i co najważniejsze klientów. Po krótkim „
nie ma” w odpowiedzi na zapytanie o placek po węgiersku, nie padła, żadna
zamienna propozycja, czy choćby sugestia. Oczekiwanie na dania, też trwa chwilę,
choć zupę dnia, raptem nalewa się z garnka ( a może nie)
Smak dań, jest całkiem
przyzwoity, choć powiedzmy sobie szczerze, pierogi „renatki”, nie są zrobione z
jabłek Renet. Zupa pieczarkowa też smaczna, choć nie z „domowym” zacięciem.
Naleśnik … cóż smak ok., ale ten sposób podania i oczekiwania na niego, mąci
jednak ewentualne pozytywne myśli. Zdecydowanie najgorzej wypadł barszcz
czerwony, w którym, oprócz czerwonej gorącej wody nie było nic. Absolutnie nic.
Zaraz przypomniał mi się film Barei, w którym padają kultowe słowa … o „zniknionej
paróweczce hrabiego Barry
Kenta”, podobnie i tu, dziwnym
trafem zniknęły wszystkie składniki. Jeśli pomysłodawca, tego dania chciał
potraktować ten barszcz jako „napój” do pierogów, to mógł zdecydowanie zrobić
go bardziej esencjonalnie i podać w kubku, a nie w głębokim talerzu.
Zdaję sobie sprawę, że w
pierogarnii pewnie jest masę pracy i nie ma miejsca na wirtuozerie, ale sposób podania
dań, jest tak słaby, że aż zniechęcający do jedzenia. Zresztą zobaczcie
zdjęcia, mówią chyba same za siebie. Rozgonione po talerzu pierogi, czy pusty i
łysy jak kolano naleśnik. No cóż… czasem tak mało brakuje, żeby było dobrze, a
jednak !
Raz tam wzięłam na wynos "dzikie pierogi" i teraz po nie wracam jak tylko jestem w Atrium. Są bardzo smaczne :)
OdpowiedzUsuńRaz tam zjadłam. Mało, smak bez szału, ceny nieadekwatne do jakości i do tego polowa dań "nie ma". Jedyny plus tego miejsca że to jedyne miejsce w Atrium z tych szybkich w którym można zjeść jak człowiek - na talerzu normalnymi sztućcami.
OdpowiedzUsuńja próbowałam raz. Nie dość że naczekałam się prawie 40 minut na porcję pierogów, to jeszcze były zimne. podziękuję za obiady w tym miejscu
OdpowiedzUsuńPracowałam w tym miejscu. Niestety jako pracownik szczerze odradzam jedzenie...
OdpowiedzUsuńobsluga moze i by sie bardziej starala jakby szef przestrzegal kodeksu pracy placi 9 zl a powinien minimum 9.40 dziewuchy robia po 200-240 h miesiecznie za nadgodziny rowniez placi 9 zl a co tam a jak zarobia cos wiecej bo duzo godzin to wielce zdziwony ooo jak duzo jestem osoba z poza ale doskonale wiem co tam sie dzieje i powiem tyle masakra przydalo by sie tam panstwowa inspekcje pracy wyslac ( brak kart urlopowych , listy obecnosci , placenia za te urlopy, brak listy płac ) z calym szacunkiem to mi osobie sie Kur...a w glowie nie miesci
OdpowiedzUsuńRaz zjadłam tam placka po węgiersku, był surowy miejscami , tłusty jak nie wiem co , a gulasz mięso chyba mieszane stare z świeżym , NIE POLECAM
OdpowiedzUsuńZamówienie przyjęte. Stoję, obserwuję: panienka przekazuje kartki do kuchni i wywołując numery zrealizowanego przez kuchnię zamówienia. Przez krótką chwilę pomyłki w dwóch zamówieniach.Wyraźnie między kuchnią a wydającą nie ma porozumienia. Czekam ponad pół godziny. Interweniuję. Panienka idzie na zaplecze i wraca z informacją że za chwilę otrzymam zamówienie. Wydaje jeszcze jedno zamówienie i po chwili wynosi z zaplecza zamówione przeze mnie dania. Jakie jest moje zdziwienie kiedy słyszę że to dania dla gości, którzy zjawili się kilkanaście minut po mnie. Pytam o co chodzi. Panienka podnosi na mnie zdumione oczy:"przecież mówiłam że już się dla Pana robi, sama przed chwilą nastawiłam". Rezygnuję z zamówienia. Panienka jest obrażona: "przecież każdemu może się zdarzyć że zapomni - a co ja zrobię z zamówieniem?". Rzuca mi na blat zwrot pieniędzy.
OdpowiedzUsuńJa z mężem otrzymałam ostatnio danie dnia , gdzie mąż natrafił na niedosmażonego de volaille a reakcja sprzedającej Pani...żenada zero kultury, obruszona zaniosła danie na zaplecze i...specjalnie nas pomijała robiąc głupie minki, nawet słowa przepraszam nie było, 10 numerków później daliśmy sobie spokój, ciągle mówiła że się smaży więc..smaży się pewnie do dziś ;-) taka szkoda bo lubiliśmy tam przychodzić ale obsługa to 50% sukcesu zwłaszcza w gastronomii. Radze zarządzającym zwrócić uwagę na obsługę w tym punkcie bo szkoda by było potracić klientów przez niezadowoloną i uszczypliwą jedną kobietę.
OdpowiedzUsuńOdwiedziłam to miejsce z mężem i córką i muszę stwierdzić, iż jestem pod wrażeniem. Zamówiliśmy pierogi ruskie i z mięsem- ciasto idealne a farsze tak " dosmaczone", że chociaż nigdy tego nie robię podeszłam do p.obsługujących i podziękowałam. Tak pysznych pierogów nigdzie nie jadłam, więc polecam z całego serca. Moja rodzina również!
OdpowiedzUsuńZamówiłam tam raz i żałuje. Chciałam dorsza ziemniakami. Ziemniaków nie było. Ok wzięłam frytki. Kiszonej kapusty też nie było. To co dostałam to była masakra. Ryba zamiast odprawiona otoczona w mące i usmażyłam na patelni. Było to coś wrzucone w ciasto i we fryture. Sałatka z pora z majonezem. To był sam majonez bez przypraw. Nie polecam��������
OdpowiedzUsuńWielokrotnie zamawiałam tam jedzenie, byłam zadowolona aż do dnia, w którym moja mama zamówiła sobie nalesnika z kurczakiem i szpinakiem. Danie podane było dosłownie w 3minuty i po dwóch kęsach okazało się zimne + na dodatek żeby znaleźć tam kurczaka trzeba było przeszukać całego nalesnika. Poprosiłam o zwrot gotówki, ponieważ danie było zimne, w smaku też nie najlepsze do tego po otworzeniu nalesnika ukazały nam się dwie ''bulwy'' sera.. było to obżydliwe. W momencie kiedy eksedietnka wydawała mi gotówkę stwierdziła dość nie fajnym tonem, że ''zjadłam połowe dania i chce teraz zwrot kasy''. Bardzo nie miła obsługa w dodatku olewczy ton. Nigdy więcej nic tam nie zjem i ogólnie nie polecam.
OdpowiedzUsuńBardzo smacz ie i tanio kucharz spisuje się na medal
OdpowiedzUsuńTragedia. Jedzenie zimne, obsługa jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńDramat! Smaczny byl jedynie nalesnik, farsz wygladal jakby go przezula krowa i wyplula, kurczak suchy i na pewno odgrzewany, dobrze ze dali sos bo bym sie chyba udusil... a na serze to mocno zaoszczedzili. No i stolik ktory sam dobie wytarlem! No nie polecam!!!
OdpowiedzUsuńLudzie co z Wami jest. Byłam kilkakrotnie i było oki.
OdpowiedzUsuń