Bułka Tarta. Lunch bar w środku miasta. A jednak na uboczu.
Schowany przed zgiełkiem aut, niewidoczny z ulicy, tkwi wbity między inne
lokale i mieszkania przy ciekawym adresie, czyli ulicy Zwycięstwa 109.
Atrakcyjna architektonicznie budowla mieszkalna z powierzchniami użytkowymi, to
składowa kilku lokali. Między innymi baru z drinkami Maxim czy butiku z
designerskimi butami Loft 37. Na końcu samym mieści się właśnie Bułka Tarta.
Bułka otwarta jest już od dłuższego czasu i jestem pewna, że
wszyscy zainteresowani nowościami już to miejsce odwiedzili.
Zrobiłam dwa podejścia do Bułki. Pomyślałam sobie, że jestem
mieszkanką wielkiego miasta i nie targam do pracy kanapek i herbaty w termosie,
tylko przed pracą wpadam po kubek pysznej kawy i coś na drugie śniadanie.
Piękna pogoda, słoneczny poranek – idę. Bułka czynna od 7.15 do 17.00. Chciałby się tak z uśmiechem zacząć
dzień, no ale niestety pani mnie obsługującej nie jest do śmiechu. Jest
ponura, trochę nieobecna i zdawkowa. Nie zraża mnie to, zamawiam latte na wynos
i kawałek tarty ze szpinakiem. Jestem sama. Obsłużona jestem piorunem, więc tylko
chwilę rozglądam się po lokalu.
Wystrój jest zgodny z obecnym kanonem, biel, czerń, szarości
i drewno, od czasu do czasu przełamane kolorem. Bułka Tarta to niewielki lokal.
Z maleńkimi stolikami na zewnątrz, jak pogoda pozwoli. W szklanych witrynach
śniadaniowo- lunchowe propozycje: kanapki, ciasta, sałatki, słone i słodkie
tarty, panini, wrapy, smoothie, świeże soki. Jest też wino, grzańce i proseco,
jeśli ktoś reflektuje do lunchu bądź śniadania. Na miejscu można nabyć własnej
roboty konfitury i dżemy.
Kawę dopijam po drodze, a tartę podgrzewam w microfali. Jej
zapach roznosi się po całym korytarzu. Półfrancuskie ciasto, syty i ciekawy
smak, choć lekko ociekający tłuszczem, pewnie ze względu na ser.
Kolejnego dnia powtarzam historię. Bułka Tarta - myślę, że to piękna, kreatywna i polska nazwa.Ach byłoby cudownie,
jakby tak mógł wyglądać poranek i nie głowić się tym, co jeść w pracy. Trochę
to mało ekonomiczne bo moje ( tylko śniadanie) kosztowało prawie 15 zł. ( albo
mało mi płacą). Wchodzę, więc ponownie do Bułki Tartej, zamawiam latte i pani
mnie obsługująca, znów nie ma humoru. Dociera do mnie, że to nie amerykański
film, gdzie ktoś z lokalu zagaduje, dolewa kawy i życzy miłego dnia, a za 6 kaw
opowiadasz mu już o kumplach z pracy. Not this time. Biorę kawę i idę dalej
szukać szczęścia.
\ nie jestem psychologiem, behawiorystą – ale nawet taki
maksi laik jak ja, czasem czuje, że pozytywna obsługa, zachęca bardzie niż
designerskie ściany. Ale to tylko moje zdanie. Ty możesz mieć inne\
Może ocena baru mięta w koszalinie? Bar prowadzi była pracownica green waya
OdpowiedzUsuń