Czy Kosmos – to odlot w przestrzeń poza ziemską ?
Mocno stąpam po
ziemi dlatego w chwili słabości postanowiłam wzbić się wyżej. Wzbić się na
drugie piętro Galerii Kosmos – do Kosmos Music Club.
Żeby napisać o
klubie muzycznym ( choć zdecydowanie lepiej pasuje nazwa dyskoteka)
jakimkolwiek w Koszalinie, należy pochylić się nad środowiskiem, miejscem
i lokalnymi zaszłościami.
W Koszalinie nigdy
nie było zbyt wiele klubów / dyskotek. Co ciekawe, prawie w każdych okresach
funkcjonowały na rynku jedynie 3-4
lokale tego typu jednocześnie. Nie więcej – nie mniej.
Ręka do góry, kto
choć ze słyszenia nie kojarzy tych miejsc.
Kiedyś , kiedy byłam …za młoda na disco ( to wersja mojej mamy) młodzież
latała do RYTMU ( tereny podożynkowe ), BAJKI, DREJKA, EWY, ZORZY, dawnej FREGATY. Później kiedy wolno mi było jak
Kopciuszkowi bawić się jedynie do 24:00, prawdziwe tłumy gromadziły się przed
BROKIEM, gdzie z legitymacją/ dowodem w ręku stało wiele małolatów, DZIKIEM,
NOJEK ( restauracja NEUBRANDERBURG )VA BANQUE . Mocniejsze klimaty- w kultowym
jak dla mnie MUSIC PUBIE, czy ROCK CAFE – istne pogo. Tam nikt, jak to się
dzieje dziś, nie słuchał rockowych/
metalowych bandów oparty o bar czy o ścianę. Kurzyło się, lało się piwo i
pewnie wiele innych rzeczy – ale atmosfera była magnetyzująca. Później dziwny i krótkotrwały epizod z KOKO
BONGO – STEREO, BAJKĄ, DESPERADSOS, ODYSEJĄ, disco w EMCE, KWADRANSEM..
Współcześnie mamy : KOSMOS, FREGATĘ, TROCADERO i KREŚLARNIĘ ( klub studencki)
FREAK ( młodzież). Przez te wszystkie lata istniał i istnieje - jeden jedyny –
niezmienny w formie i klimacie : BIAŁY KOŃ.
Jak na prawie
110 –tysięczne miasto, to nie wiele. Jednak nie jest tajemnicą, że
dyskoteki w naszym mieście żyją w stanie ostrej rywalizacji o klienta. Smutny i
przykry widok, to jak grupki ludzi podchodzą pod drzwi dyskotek z pytaniem na
ustach „ Czy jest dużo ludzi ?” Co to do cholery za pytanie?!. Są trzy lokale
na krzyż, z czego jeden jest po prostu mały ( TROCADERO) – więc, tam nawet jak
mało, to zdaje się, że dużo ludzi. Pozostają w mieście 2 większe kluby. Więc
skąd to nieustanne pytanie? Czy chcemy, bawić się w tłumie, depcząc sobie po
palcach ? A gdy jest luźniej, to nie umiemy tańczyć i bawić się? Czy wszyscy
chodzą na łowy i lans? Chodzi o muzykę? Gdzie lepsza, a gdzie gorsza? Nie sądzę!
Do prawdziwych klubów muzycznych daleko wszystkim z Koszalina, a na
naszych dyskotekach lecą współczesne radiowe hity-shity i nieśmiertelne
kawałki. Tak więc DJ – ów – nie ma. Takich z własnym pomysłem, budowaniem
atmosfery i rozgrzewaniem do zabawy ( albo ja na takich nie trafiłam). Moim
zdaniem sytuacja taka wynika trochę z braku pomysłu na klub muzyczny. Czasy
wielkich molochów dyskotekowych mięły już. Czy bez powrotnie, tego nie wiem.
Wiem że ludzie, lubią ciasno, przytulnie i dobrze. Musi być konkret. Klub
powinien mieć swój pomysł, swoją grupę docelową, w której odnajdą się konkretni
ludzie, do których kierowane jest przedsięwzięcie . Czasem nie chodzi o wygodne
loże, które stoją później puste. Bardziej chodzi o ludzi, którzy przy
współudziale prowadzących klub zbudują w nim atmosferę, np. nie przypomina
sobie, żeby ktoś pod Music Pubem pytał….” Czy w środku jest dużo ludzi? Czy
warto iść?” Liczyła się muzyka i niepowtarzalny klimat oraz grupa ludzi, którym
tętno w żyłach pulsowało w tym samym rytmie. Tak moim zdaniem powinien wyglądać
Klub Muzyczny.
To były ogólne
wnioski, wróćmy zatem do Kosmosu.
Pod Klubem ok
godziny 23.00 grupki ludzi wchodzą – wychodzą. Wszyscy z nieśmiertelnym
pytaniem na ustach ( patrz wyżej). Jest piątek i na mieście o tej godzinie robi
się pustawo. Zostawiamy kurtki w ( bezpłatnej !!!) szatni. Dziś piątek , więc
wstęp też jest za free. Na pierwszy rzut oka, widać, że w całym lokalu nie ma
zatrzęsienia amatorów dance’owej muzyki, ale parkiet jest pełny. Przy barze –
pusto. Zamawiamy drinki. Muzyka ? Jakby
to ująć ? Od weselnych klimatów , przez remixy współczesnych hitów, po nieśmiertelne przeboje( Michael Jackson,
Whitey Houston). Ludzie swojscy, żadnych gwiazd na horyzoncie – mimo, że
jesteśmy jakby nie było w „Kosmosie”.
Mam wrażenie, że na parkiecie, każdy czuje się dobrze i oddaje się zabawie, a
nie lansowi, tak trochę jak na potańcówce w remizie. Może kilka Pań wypiło zbyt wiele, ale to w
końcu niestety „ norma” na dyskotece. Po
2 godzinach opuszczamy, trochę opuszczony KOSMOS. Pani w szatni pozwala
wypełnić kilka haseł swojej krzyżówki, a w zamian za hasła częstuje śliwką w
czekoladzie. Myślę, że KOSMOS zyskałby
gdyby bardziej się ukierunkował ( bo przeglądając stronę www pogubiłam się, czy
jest to klub, czy restauracja, czy sala konferencyjna na spotkania biznesowe),
zmienił DJ-a i grupę docelową. A może
dać sobie spokój ze ściąganiem na siłę małolatów, a zaproponować coś dla 30 –
40 latków, którzy bez spinki ( na bajeranckie ciuchy i lans) pokołysaliby się
na parkiecie. W odróżnieniu od małolatów, ten przedział wiekowy pracuje i ma
pieniądze na drinki. Podnośmy poziomy , co Wy na to ?
Polecam odwiedzić Plastelinę - klub ma swój klimat i swoją klientele. Muzyki tam granej nie usłyszysz w popularnych rozgłośniach radiowych, a ceny drinków pozytywnie Cie zaskoczą. Kiedy pokazuje ten klub znajomym z Wawy, są zaskoczeni, że tak ciekawe miejsce jest w tak małym mieście... ot, taka perełka na 'klubowej' mapie miasta.
OdpowiedzUsuńJesli ktos gustuje w rockowych klimatach- pub Graal. ;)
OdpowiedzUsuńKilka razy odwiedziłam w Kosmos, zawsze było tam tłoczno i lansiarsko. Towarzystwo już na wejściu przechodziło selekcję więc bez dwóch zdań bawili się tam wybrańcy (na szczęscie ja wśród nich, ale nie wyobrażam sobie upokorzenia jakbym nie została wpuszczona), Poza tym miałam nieustanne wrażenie, ze zawyżam średnią wieku na co nawet najznakomitsze drinki w nieograniczonej ilości nie pomagają.
OdpowiedzUsuń