środa, 16 października 2013

Frytki !!!


Kiedy opublikowałam post o jednej  z budek z okolic PKP. W kuluarach pojawiły się głosy, aby koniecznie pójść i spróbować  frytek z przejścia podziemnego. W przejściu rozpoczynającym się przy ulicy Dworcowej, a kończącym się przy dworcu, są ze 3 miejsca o gastronomicznych zapatrywaniach. Trzeba przyznać, że dzielnica w okolicach dworca PKP w Koszalinie, a mam tu na myśli cała długą prostą ul. Dworcową, aż po skrajne perony dworca, jest dość  - specyficzna. Mało przyjemna, lekko niebezpieczna, o zmroku lepiej nie chodzić. W projektach do budżetu partycypacyjnego – czytałam, że rewitalizacja zieleni na  ul. Dworcowej jest możliwa do przeprowadzenia, więc poczucie bezpieczeństwa w tych rejonach może delikatnie wzrosnąć, nie mniej jednak jest mały dreszczyk, zawsze jak się tamtędy przemieszczam. Wracając do frytek. Pisałam także niedawno o frytkach z Holandii i ich specyfice, tak więc była znakomita okazja, aby sprawdzić jak jest z frytkami u nas.




 

Wybrałam się pewnego dnia i postanowiłam zajrzeć do pierwszego lokalu od strony ul. Dworcowej.  Za kratą rożno, a na nim kręcą się kurczaki. Na zewnątrz wielkie napisy z obietnicą zapiekanek, hamburgerów, tostów, a nawet golonki. W środku – ostry PRL. Dosłownie jest – NIC. Tylko Pani w białym kiedyś fartuchu, stara( prawie antyczna) waga, pusta suszarka do naczyń (!?), wielki słój ze spleśniałą wodą po ogórkach, sól i pieprz do smaku, brud i nic poza tym. Pani bardzo miła, jednak po chwili się usztywniła, gdy zaczęłam zadawać jej pytania. Myślę, że przebiegło jej przez głowę stado myśli typu: kim ona jest? Sanepid? Urząd skarbowy? Weterynarz? Najwyższa Izba Kontroli?

 

Kupiłam najmniejszą porcję frytek. Pocięte ziemniaki zostały przy mnie wrzucone na olej. Na stary olej. Na bardzo stary olej. Chwilę się smażyły. Następnie Pani zważyła je na wielkiej antycznej wadze, a ja  je posoliłam. Frytki były….okropne. Byle jakie ziemniaki, jeszcze z czarnymi oczkami, usmażone na starym oleju. Były dość cienkie, więc większość z nich wysuszyła się na skwarkę. Żołądek rozbolał mnie nim wyszłam z przejścia podziemnego. Nie dziwi mnie, więc mina Pani sprzedającej owe frytki, za jedyne 2.60 zł za małą porcję. To świadczy o jej resztce rozsądku i świadomości, jaki słaby towar sprzedaje. Nawet jeśli jest się podróżnym z daleka i ostatnie pieniądze wydało się w Warsie, a w kieszeni jedyne 2.60 zł - Stanowczo – nie polecam !
 

8 komentarzy:

  1. Pojawila sie nowa restauracja w koszalinie vis a vis Graala - Santa Kruss. Specjalnoscia sa tarty, ktorych nigdzie indziej w koszalinku nie ma. Polecem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację! Z pewnością się wybiorę :)

      Usuń
  2. Tekst na najwyzszym poziomie

    OdpowiedzUsuń
  3. trzeba było iśc na tosta obok ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obok są tosty, pyszne chciaż trochę sie ostatnio popsuly

    OdpowiedzUsuń