piątek, 25 października 2013

Bar KOT


Piątek. Nie chce się gotować, ale na wykwintne restauracyjne dania też jakoś chęci brak. Kiedy nie ma czasu i wszystko w biegu zdarza mi się posiłkować barami. Tymi zwykłymi, osiedlowymi. Dziś najbliższy mi – ze względu na odległość – bar KOT.

Bar przy ul. Zwycięstwa 166 istnieje już od wielu, wielu lat i ma swoją stałą i zagorzałą klientelę. Zresztą lokalizacja tego baru z roku na rok zyskuje, gdyż dookoła jak grzyby po deszczu wyrastają nowe budynki mieszkaniowe, a w każdym bloku pełno głodnych ludzi. Ponadto sąsiedztwo II LO, Sądu jednego, drugiego, więc na brak klientów KOT chyba nie narzeka.
 

Ja też często wpadam do KOTA po małe, co nieco. Z barem KOT mam nawet małą prywatną anegdotkę.  Moja mama zawsze gotuje zupy w domu, na wiele sposobów i pyszne. Zawsze i nieraz zachęca mnie także do gotowania zup, które średnio mi wychodzą, więc omijam ich gotowanie szerokim łukiem. Biorąc na spytki mojego synka – on szczerze przyznał, że dziś na obiad była zupa z kota, na co Mama moja wielce się zdziwiła, bo nie słyszała, żeby pod naszą szerokością geograficzną ktoś jadł kocią zupę. Gdy sprawa wyszła na jaw skąd była zupa – mama była niepocieszona – bo to przecież niedomowa zupa.

No właśnie ! Niedomowa? Przecież w barach tego typu podaje się u nas właśnie domowe jedzenie i lokalne specjały.  W KOCIE sami skomponujemy sobie posiłek. Zup jest kilka (3-5) do wyboru, same klasyki: pomidorowa, ogórkowa, krupnik, kapuśniak, barszcz i nie codziennie te same. Ziemniaki „z wody” i smażone, do tego różne kotlety i pulpety w sosie i bez, różne potrawki, gołąbki, kluski, kopytka, pierogi, placki i szereg sałatek do wyboru. Do picia można wziąć sezonowy kompot lub jakiś zakapslowany napój. Jedzenie jest smaczne i awaryjnie można się posiłkować, jednak osobiście nie wyobrażam siebie stołowania się tam codziennie. Nie ma co się oszukiwać, pewnie sporo w takiej kuchni ulepszaczy, no i nie moje codzienne smaki.

 

Plusem baru KOT jest niewątpliwie szybkość obsługi. Piorunująca, choć nie zawsze bardzo uprzejma, czasem mam wrażenie, że Paniom trochę przeszkadzam, bo mają nadąsane minki, no ale może to ich wewnętrze animozje.

Plusem jest dość duży wybór i mnogość kompozycji jakie możemy stworzyć. Znajdzie dla siebie coś i miłośnik  golonki  i zasmażanej  kapusty, ale także podje ten kto bardziej liczy kalorie.


Plusem jest też sezonowość. O zgrozo muszę przyznać, że taki zwykły bar ma w swoim repertuarze więcej sezonowości i regionalności, niż co lepsze restauracje. Tak więc w barze je się to co aktualnie rośnie lub kwitnie! Czyli śmiało można wysnuć teorię o racjonalizatorskim i ekologicznym wpływie barów na życie Zjadacza ? Tak przynajmniej jest w KOCIE.

Plusem są godziny otwarcia od 8.00 do 19.00, także w weekendy. Obiad o 11.00 w dzień?!  Byłam tego świadkiem!

 

Minusem są ceny. KOCIE ceny nie należą do najtańszych, za talerz zupy, ziemniaki, surówkę i drobiowy zawijaniec w sosie + kompot zapłaciłam ok 25zł.

Minusem – największym – jest absolutny brak wentylacji. Ja w KOCIE po prostu nigdy nie jem na miejscu, bo zapach lokalu przenika nawet najbardziej spodnie warstwy ubrań. Zresztą stanie nawet w małej kolejce, skutecznie osmradza kurtkę. Mnie  - taki gastronomiczny zapach po prostu odrzuca. A sama myśl, o noszeniu go na swoich ubraniach – do końca dnia…, no cóż – ja biorę na wynos.

Macie swój ulubiony bar?



8 komentarzy:

  1. Pozdrawiam szewow. Byly pracownik Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Teresko klima pozadna musi byc.... Jedzobko super .... Polecam pierogi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zachęciłaś mnie tym zapachem, ale wyposażenie baru wygląda bardzo ok. Trzeba chyba spróbować. O ile bar nadal istnieje. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem, że koty jako pupile są całkiem przyjazne. Tym bardziej, że ja również posiadam u siebie ciekawego kociaka. Bardzo podoba mi się to co napisano w http://srokacz.pl/ruja-u-kota-jak-rozpoznac-i-jak-sobie-z-nia-radzic/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. W sumie kotki są dość popularnym pupilem domowym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dwa bary familijne na Wańkowicza i Śniadeckich biją kota a 3 długości

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego nie ma menu w internecie

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedzenie smaczne ,ale w surowkach dużo ulepszaczy

    OdpowiedzUsuń