Spacerem po
Warszawie, po Stary Mieście, krętymi uliczkami można chodzić w nieskończoność.
Lubię takie miejsca bezpośrednio dotknięte historią. A tą Naszą Polską –
najbardziej. Tłumy turystów ocierają się o siebie, a w powietrzu ciepły zapach
lata, które u nas na Pomorzu, tak szybko wymywa wiatr.
Tropem
historii i ciekawości przy sercu Rynku Starego Miasta, postanowiłam zajrzeć do
restauracji „ u Fukiera” prowadzonej przez Magdę Gessler. Restauracja „ u
Fukiera” mieści się w historycznej kamiennicy, którą zbudował słynny handlarz
winami Grzegorz Korab na początku XVI w. Rodzina Fukierów przejęła kamienice w
XVIII w. podtrzymują winiarską tradycję miejsca i gromadząc w swych zbiorach
bardzo cenne i rzadkie egzemplarze trunków. Trwało to do 1939r. do momentu, w
którym naziści opustoszyli cenne zbiory piwnic i zniszczyli kamienice. Po
wojnie odbudowana, rozgłos i sławę i zacnych gości przyjmuje od czasów rządów
obecnej właścicielki – Magdy Gessler.
Do restauracji
może zajrzeć każdy, choćby z ciekawości.
Rozejrzeć się po wnętrzach, czy spokojnie przejrzeć kartę. Wystrój
restauracji jest bardzo elegancki, przepełniony detalami i bibelotami, każdy
stolik i kąt jest nieco inny, piękne poduchy , autentyczne zdjęcia, żywe
kwiaty, ptaszek w pięknej klatce, głos Ordonki z adapteru, tworzą wyjątkowy
klimat. Bardzo dostojny i elegancki, wręcz wytworny. W pomieszczeniach jest
dość ciemno, co tworzy bardzo kameralną atmosferę. Obsługują tylko panowie –kelnerzy.
Dość powolni.
Zamówiliśmy: żurek na prawdziwkach, chłodnik litewski,
sałatkę Provance, później lody.
Przyznam się,
że wolałabym pisać o wystroju restauracji, niż o jedzeniu. Dlaczego? Być może
dlatego, że sama pani Gessler, swoimi telewizyjnymi programami i poradami dla restauratorów
podniosła poprzeczkę bardzo wysoko. Ja i Wy pewnie też, po obejrzeniu kilku
odcinków „Kuchennych Rewolucji” zwracaliście w restauracjach miejscowych
większą uwagę, na czystość, produkty, czas oczekiwania, jakość itd. Chciałoby
się zatem, aby jej restauracje były jak ten wzorzec metra z Sevres – idealne –
taka miara dla innych lokali. Zatem zupy nie były nadzwyczajne. Dobre i smaczne, ale nie wybitne i wyjątkowe,
zdecydowanie lepiej smakowała mi chrzanowa zupa w Bukowinie. Sałatka Provance
to na pewno koktajl arcyświeżych i soczystych warzyw. Moją uwagę zwróciła
papryka , idealnie podana bez skórki ( zyskuje zupełnie inny smak), a także
idealnie przyrządzony karczoch. Bardzo ładnie podane były także lody na podpieczonych
pomarańczach. Wszystko elegancko i pięknie, ale nie nadzwyczajnie.
Ceny, sądzę,
że nawet jak na Warszawę, drogie. Jak na Koszalin – bardzo drogie. Chyba nawet
zbyt drogie jak na małą wyjątkowość tych dań. Ten cały blichtr i wytworność miejsca, wystrój i
ceny sprawiają trochę, że taka zwykła osoba jak ja czuje się trochę – nie na
miejscu. Zostanę chyba przy lokalach mniej „ snobistycznych” , chociaż uważam,
że warto było zobaczyć lokal samej mistrzyni „ Kuchennych Rewolucji”
Ps. Muszę dodać, że wizyta w
toalecie „ u Fukiera” to miłe doznanie także wizualnie, osobiście nie spotkałam
się ze wstążeczkami, świeżymi kwiatami i świecami w toalecie, no ale może mało
jeszcze w życiu widziałam. Jakby ktoś chciał doznać odrobiny luksusu, za jedyne
2 zł, może skorzystać, nawet nie będąc klientem restauracji ;)
Spacerując
dalej warszawskim brukiem uwagę moją zwróciła ogromna kolejka po lody u
Hodunia. Rodzinny biznes, a lody pyszne w ciekawych smakach. Ja próbowałam
cedrowe i kasztanowe. Serdecznie polecam kupienie po prostu świeżych obwarzanek
– z tym zawsze kojarzy mi się, choć nie wiem czy słusznie – Warszawa.
Jeśli ktoś
chciałby sam przy okazji „skontrolować” inne restauracje Magdy Gessler, to
mieszczą się one bardzo blisko siebie, w obrębie Starego Miasta, wiec jest w
czym wybierać : Polka, Krokodyl, u Fukiera, ale Gloria, Gar, Venezia i Słodko
Słony.
Obwarzanki (te prawdziwe i oryginalne) pochodzą z Krakowa i każdy Krakus obraziłby się za skojarzenie ich z warszawą ;) z autopsji wiem, że te w stolicy niewiele mają wspólnego (smakowo) z tymi krakowskimi. Małopolska pod tym względem króluje :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością coś w tym jest.. nie omieszkam spróbować oryginalnych :)
Usuń