Czy chodzicie czasem na rynek ? Ja tak ! I to często ! I
niemal o każdej porze roku.
Kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką chodziłam na rynek ze
swoją babcią. Szłyśmy piechotą z plecioną torbą a w niej setką małych siatek i
woreczków w niejeden wakacyjny wtorek czy piątek. Z Piłsudskiego na tereny przy
dzisiejszym skwerze między ulicami Racławicką, a Stawisińskiego, szło się dla
małych nóżek długo, ale z każdym metrem drogi tłum gęstniał i na wysokości
dzisiejszego Urzędu Pracy wiele było już osób podążających jak my – na rynek. A
kupić tam można było wszystko. Najbardziej z dzieciństwa pamiętam jak
kupowałyśmy z wozu kalafiory i kapustę. Babcia wybierała co większą, a ja
rozmyślałam jak my to wszystko doniesiemy do domu. Pamiętam jak kupowała w
słoikach śmietanę. Taką wiejską i tłustą. Dla mnie ohydną. Dla niej pyszną. I z
tej śmietany piekła później – śmietanowca- ciasto, którego nigdzie indziej nie
jadałam. Pamiętam jak się targowała i jak oglądała każdą rzecz przed kupieniem.
I zawsze zachwycał mnie ten zmysł i intuicja, która prowadziła ją w te miejsca,
gdzie były najsmaczniejsze jabłka czy śliwki.
A ten rynek to był dla mnie jak zaklęty świat, taki
magiczny. Było gwarno, było tłumnie, było barwnie. Ktoś kupował jajka, ktoś
kaczkę obierał z piór, ktoś za bezcen oddawał ostatnie główki kapusty, a ktoś
inny nie chciał zejść z ceny zachwalając swój towar pod niebiosa. Mimo, że
droga była długa i nóżki małe bolały, zawsze lubiłam z babcią chodzić, zawsze
się kogoś spotkało, zawsze pogadało, zawsze było co zjeść. Było wspaniale. Może
dlatego tak bardzo lubię chodzić na rynek.
Teraz rynek jest podzielony na dwa. Jeden przy rondzie
Solidarności, drugi na placu przy Zorzy. Są kupcy, ale jakby trochę inni, choć dalej
jest mnogość warzy i owoców. Lubię wciąż chodzić i wybierać: tu kupię jabłka, a
tam orzechy. Tu są piękne kwiaty, a tam smaczna szyneczka. Jest w tym coś z
dziecięcych zabaw w sklep, bo na stołach często leżą, a to liście, a to kamyk. Zawsze
kupię dużo wszystkiego, a pomysły same przychodzą, jak i co przyrządzić. Z
ostatnich zakupów zrobiłam leczo. Ponoć było smaczne…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz