czwartek, 30 stycznia 2020

Z wycieczką do Słupska czyli czy warto iść na Witkacego i do Byblos Mezza House

Zapraszam dziś na wycieczkę do Słupska. Mamy blisko, więc to dobry czas na weekendowe przedpołudnie. Dobrze mieć zwiedzonych i poznanych sąsiadów nim ruszy się dalej w świat. Choć nie jest to takie oczywiste, bo kto z nas marzy o wycieczce do Kołobrzegu lub Słupska, Kraków, Tokio, Havana to jest to!
No, ale żeby nie tracić czasu, zabieram was właśnie do Słupska. Dziś w planie tylko i aż dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest Muzeum Pomorza Środkowego i wystawa prac Witkacego. Mówisz, że byłeś? Ja też była i to przynajmniej dwa razy wcześniej, ale teraz od całkiem niedawna część słupskiego muzeum została przeniesiona do Białego Spichlerza. Jest to odremontowany i dostosowany do potrzeb muzeum zabytkowy, pięciokondygnacyjny, wygodny budynek. 


       Czy słupskie muzeum miało dotychczas prac Witkacego na pięć pięter? No nie bo prac artysty jest ok 100, ale z drugiej strony kolejne piętra wprowadzają nas w tematykę i miejsce, w którym się znajdujemy. Jest okazja zobaczyć obrazyJana Matejkę, Władysława Podkowińskiego, Jacka Malczewskiego, Olgę Boznańską, Franciszka Starowieyskiego, Edwarda Dwurnika, Magdalenę Abakanowicz.

       Nie miej jednak prac Witkacego jest naprawdę sporo i śmiało można studiować kreskę, portrety, metafory i przemianę artysty. Sale skrojone są tak, aby intymnie zaszyć się na małe ( tete-a tete) z portretami i przypatrywać się im szczególne. 
Wyeksponowano również rękopisy i listy, pocztówki pisane ręką Witkacego, nie wiem jak na was, ale na mnie pismo( lada chwila umiejętność w zaniku) jest czymś bliskim, bardzo osobistym, podkreślającym charakter, nastrój, staranność-niestaranność, moc nasilenia. 

        Te szalone portrety jakie tworzył Witkacy otaczają zwiedzającego, wręcz wyłaniają się z pastelowych kresek, a płachta kart, na których zostały wyrysowane zdaje się nie być płaska. Patrzą na nas niejednokrotnie psychodelicznym spojrzeniem, kokietują i bawią się widzem. Są niby tak odległe, ale bardzo współczesne. I to oblubienie przez Witkacego koloru, porywa mnie okropnie, w końcu większość twórców porusza się w monokolorystyce, oszczędnie używając środków. Witkacy był pod tym względem szalony i bezwzględny. Siedząc zatopiona w fotelu, oglądając przygotowany przez muzeum krótki dokument o artyście, zaczynam się zastanawiać, czy gdybym mogła, żyć wówczas i mieć pieniądze, rzecz jasna, zdecydowałabym się na portret. W ostatniej fazie Witkacy zdecydowanie podkreślał przywary portretowanych, widząc w nich diabłów i demoniczne oblicza. Czy byłabym na to gotowa ?!







     Nawet jeśli byliście już wcześniej na wystawie jego prac, sądzę, że warto to zobaczyć raz jeszcze. Wygodniejsza i bardziej przemawiająca do wyobraźnie forma prezentacji, ponadto wystawa mocniej lub luźniej związanych z Witkacy prac plakatu. A plakat jako forma zagospodarowania przestrzeni, jest bliska wielu dziedzinom życia, dlatego polecam gorąco. 

       No i skoro jesteśmy już w Słupsku i tyle dobrych opinii ma na swoim koncie Byblos Mezza House, to nie pozostaje nic innego jak tam zajrzeć. Trip advisor daje ocenę 5. Na 196 opinii 166 mówi, że to doskonałe miejsce. Mielibyście zatem wątpliwości?
Żeby było jeszcze bardziej zachęcająco to restauracja znajduje się tuż, dosłownie na dziedzińcu słupskiego muzeum. Wszystko to sprawia, że nie wypada nie pójść i nie zaznać smaków libańskiej kuchni. 

        Jednoizbowy lokal jest przestronny, wygodny i zagospodarowany, tak, aby wykroić jak najwięcej miejsc siedzących. Ponieważ w przedpołudnie nie ma za wielu klientów, miejsce można wybrać dowolne, a szczególnie miłe są te przy witrynach, które stanową niemal dwie ściany całego pomieszczenia. Ogromny plus i to, co się rzuca w oczy od pierwszego momentu świetnie przygotowane stoły. W pełni posłane jak, najlepsze łóżeczko księżniczki. Talerze, pełna zastawa, szkło, serwetki z tkanin, nie z papieru. Klasa. Bardzo to lubię. Obsługa służy od wejścia. Pełna dyspozycyjność i gotowość do działania. I mimo tej przygotowanej obsługi i perfekcyjnie zaścielonych stołów, to jakoś nie czuć klimatu libańskiego, który raczej nie kojarzy się z kelnerami zapiętymi na ostatni guzik i pięknie zakrytym stołem. Nie czuć też w powietrzu tych, jednak egzotycznych dla nas przypraw i aromatów, które zachęcałyby do konsumpcji. 

      Zamawiam zupę shourbet addass, z czerwonej soczewicy i dużą ilością cytryny z pieczoną pitą oraz shourbet ghanam czyli rosół jagnięcy z ziemniakami i makaronem. O ile zupa z soczewicy jest zawiesisto- soczysta, choć rzekomo z soczewicy czerwonej kolor ma jednak zielony(?!) jest całkiem dobra, to rosół jest po prostu skrajnie słony. Nie byłam w Libanie, ale nie sądzę, aby aż tak przesalano tam rosół. Na tym etapie właśnie zabrakło mi informacji od chętnej do współpracy obsługi, o stopniu ostrości lub słoności dań. A rosołu, praktycznie nie dało się zjeść. 

      Na drugie danie spróbowaliśmy lebanes burger z wołowo jagnięcym kotletem, ( danie na 2 osoby pod względem wielkości i ceny – 42 zł za burgera !), shish taouk, czyli szaszłyk pikantny, aby go udomowić wjechał na stół z frytkami, a także kafta halabyia, szaszłyki z mięsa jagnięcego ze smażonym ryżem. 
I powiem wam, że nie wiem co mam myśleć, bo po pierwsze, albo kuchnia libańska nie jest dla mnie, albo coś tu było po prostu niesmaczne. Ze wszystkimi daniami oprócz zupy z czerwonej(zielone) soczewicy, po prostu się męczyliśmy. Wszystko trochę gumowate, nie tak aromatyczne, jakbym się tego oczekiwała. Nie zwabił mnie smak ani tym bardziej zapach. Ogólnie podawane dania nazwałabym raczej rodzajem fast foodu inspirowanego libańską kuchnią (i chyba nawet tak chcą o sobie myśleć sami właściciel), ale obsługa i te stoły, a przede wszystkim ceny, krzyczą, że jest to rodzaj restauracji i to na niemałe portfele. Bo jest po prostu drogo. 

       Cóż TripAdvisor tym razem wywiódł mnie w pole. I wolałabym pojechać gdzie indziej, zważywszy na to, że jest w Słupsku kilka miejsc, które warto zobaczyć i coś w nich zjeść. Nasi sąsiedzi radzą sobie z tym całkiem nieźle i sporo osób z Koszalina, bywa w tamtejszych miejscach. 
Podsumowując Byblos, dla zaawansowanych, a na początek może jednak coś innego. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz