piątek, 10 października 2014

Cafe Club



Często mam dylemat czy brać na warsztat gastronomiczne sieciówki, które goszczą w naszym mieście, czy jedynie skupić się na lokalnych pomysłach i przedsięwzięciach. Te drugie -  są oczywiście bliskie mojemu sercu, te pierwsze są i jak to powiedział ostatnio prezes największej spółdzielni  mieszkaniowej w naszym mieście podnoszą prestiż miasta i dodają wielkomiejskości ( a propos otwarcia bardzo prestiżowego KFC ). Z drugiej strony skoro władza najwyższa przybywa na otwarcie lokalu z fast foodami, który całodobowo rozlokował się pod nosem mieszkańców dużego osiedla, tucząc nastolatki i promując złe nawyki żywieniowe, trzeba tylko bezradnie rozłożyć ręce i pogratulować restauracji reklamy, o której nie zamarzy nawet najlepszy pomysł lokalnych gastrofili. 


Ale do rzeczy,  tym razem chciałam podjąć temat kawiarni Cafe Club, która należy do sieci kawiarni pod tą samą nazwą. Kawiarnie te prawie zawsze usytuowane są w galeriach handlowych, należą do  spółki z polskim kapitałem Contel. Część z kawiarni Cafe Club jest własnością spółki Contel, część zaś jest franczyzą.
W Koszalinie kawiarnia ta mieści się przy głównym wejściu do C.H. Atrium. Kawiarnia  ma w ofercie: wszelkie rodzaje kaw, mieszanki herbat, desery i ciasta oraz lody z „ Zielonej Budki” . W Cafe Club byłam wielokrotnie, bo i wielokrotnie byłam  w C. H. Atrium ;) . Kawy, które tam próbowała, a są mieszanką specjalnie stworzoną dla całej sieci Cafe Club ( 80% arabiki i 20 % robusty), pochodzą z Kolumbii i Brazylii, czyli tak na dobrą sprawę może to być wszystko, są dla mnie ciężkie do strawienia. Chyba nigdy nie dopiłam tam kawy do końca. Ciężki, kwaśny i cierpki smak to nie moje klimaty. Mimo, że kawa mielona jest na miejscu, przygotowywana świeżo, ewidentnie czegoś jej brak. Podobnie jest z herbatą. Sposób podania herbaty w koszyczku i dużej szklanki pełnej wrzątku, jest nieporęczny, przeważnie czas, jaki poświęcam na czekanie na herbatę, następnie jej zaparzenie i odczekanie aż wrzątek zelżeje i da się pić napój , powoduje, że jest to mój maksymalny czas przeznaczony na pobyt w kawiarni w tak gwarnym miejscu jakim jest C. H. Próbowałam, kilka mieszanek, ale herbaty są zbyt intensywne, agresywnie połączone składniki, no i ten wrzątek , który odbiera tej magii rozkoszowania się smakiem i aromatem. 


Zdecydowanie bardziej lubię tam desery, może nie ciasta, które są dość sztampowe, bardzo kaloryczne, kremowe i ciężkie, ale desery : panna cotta,  owoce zalane galaretką , czy mus owocowy z jogurtem. A lubię to tylko dlatego, że w naszym mieście brak kawiarni z deserami.  Po te pyszne trzeba jeździć do Mielna , do Stałego Lądu inne miejsca nie przychodzą mi do głowy ( Park Caffe  - no chyba, że coś się zmieniło? Świat Lodów- to nie kawiarnia ? ).
W Cafe Club prawie zawsze jest gwarno, w ciągu dnia często odbywają się tam rozmowy rekrutacyjne, czy spotkania biznesowe. Cafe Club ma program lojalnościowy, gdzie z kartą Clubu obowiązuje zniżka.
Obsługa jest uprzejma, ale czuć rutynowe podejście do klienta. Nie zawsze jest czas na zastanowienie, czy doradztwo ze strony obsługi. Stoliki i fotele wymagają już odświeżenia, przy takiej rotacji klientów przydałoby się im porządne pranie. Zdecydowanie jest to miejsce, dla znudzonych zakupami, którzy chcą przysiąść na chwilę przy kawie, bez zbędnego zasiedzenia. Ceny światowe : za kawałek ciasta/ deser ok 8-10 zł , kawy od 6 zł  wzwyż.
Nie jest to miejsce na spotkanie z przyjaciółką , raczej dla zakupoholików lub aplikantów do pracy w Atrium. W C.H. są do wyboru  Empik Cafe, Grycan, kawa w Mc’Donalds  czy właśnie w Cafe Club. Wybór należy do Was.




2 komentarze: