niedziela, 3 marca 2019

Parkowy - burger

    Są ludzkie opinie, które mówią, że w takim mieście jak Koszalin, nigdy nie wyjdzie dobra (jakościowo, estetycznie, wizualnie) restauracja. Większość marudzi, że nie ma gdzie iść, że nic się nie dzieje. Jednocześnie ta sama grupa nie chce* wydać więcej niż kilkanaście złotych, na owe wyjście w miasto. Sukces może odnieść tylko coś prostego i coś dla wszystkich. Coś bez zobowiązań i coś dającego prostą radość podniebieniu.
Czy takim sukcesem okaże się burger serwowany w Parkowym?

     Lubię intensyfikację lokali w małej przestrzeni. Parkowy, powstał w miejscu, można powiedzieć z tradycjami. Tradycjami pt. "wyluzujmy się". Był tam sklep spożywczy pod którym bywali i skini i pancury ( kiedy w ogóle jeszcze byli) w przerwie podpierania pomnika Norwida. Bywali też fani polskiego rapu wyrwani z koncertu w Domku Kata. Potem matki dzieciom przychodziły na kawę, bo przez chwilę była tam kawiarnia. Teraz usadowił się lokal z burgerami.
Miejsce wyborne, na trasie miejskiego clubbingu, jednocześnie blisko innych fast foodów: pizza, kebab. Blisko tam z kina czy koncertu, przy samiutkim parku. W każdym razie w centrum miasta i mnie cieszy to, że to nie jest kolejna apteka, bank czy lumpeks.

     Sam lokal jest niewielki, ale spełnia zasady zamów, zjedz i idź. Estetycznie i ciekawie zaprojektowane wnętrze, podzielone na strefy budujące namiastkę prywatności na niewielkiej przestrzeni. Czuć, że wnętrze jeszcze się tworzy i udoskonala.
Lojalnie zostaliśmy uprzedzeni o niektórych brakach w asortymencie (zwalmy to na początki). Mały minusik za maleńki wybór napojów wszelakich ( woda, lemoniada, woda kokosowa) co pewnie się zmieni z czasem. No i wentylacja, a w zasadzie jej niedostatek.

     Z burgerami było podobnie zabrakło 3 z 11, ale w sumie każdy znalazł coś dla siebie. Nie postrzegam tego jako problem, czasem po prostu coś się kończy. Za to ekipa prowadząca, bardzo uprzejma, miła i szczera. Polecono nam na początek spróbować podstaw. I takeśmy zrobili.

     Opowiem o swoim burgerze. Son of a beach, z kandyzowanym ananasem i serem pleśniowym. Dobre  wakacyjne połączenie z soczystym mięsem. Ciekawie przeplatające się smaki dopełniała czerwona cebulka, kwaszony ogórek i dwa sosy: BBQ i Chef'a. Sosy pozwoliły zjeść bułę bez plam na ciele i ubiorze. To co mnie spodobało się najbardziej to zrównoważony poziom ilości mięsa w stosunku do bułki i reszty dodatków. Dla mnie w punkt, choć turbokozak pewnie powie, że takim burgerem się nie naje, że mógłby być ciut większy. Cały proces realizacji zamówienia tworzy się na naszych oczach, co jest też sporym atutem. Czy można coś zjeść oprócz burgerów... hmmm ponoć tak, ale frytek również zabrakło tego dnia, podobnie jak kawy.

      Atutem jest ogromna witryna, która woła przechodniów do środka. Z przyjemnością spróbuję kiedyś jeszcze innych smaków, tj. słone karmelove, czy syczylijczyk. Mój burgerowy Son, zachęcił na więcej. W obietnicy też burger wege, ale nie ma go jeszcze w ofercie. Ceny bułek od 19 do 24 zł.
Amatorzy fast foodów, mogą odhaczyć kolejne miejsce na trasie koszalińskich lokali.






* nie chce/ nie może - to już filozoficzno-ekonomiczne stwierdzenie. Wiadomo, że przeciętne zarobki w Koszalinie są po prostu kiepskie. Z drugiej strony jest spora grupa osób, która nie angażuje się w lokalne wydarzenia wszelkiej maści, ale jest skłonna wydać sporo pieniędzy na wyjazd do innych miast uczestnicząc tam w życiu kulturalnym w tym także gastronomicznym. Czemu zatem lokalnie pozostają bierni?



Parkowy
adres: Zwycięstwa 95

3 komentarze:

  1. Nawiązując do ostatniej *, to również nie rozumiem czemu tak się dzieje, ze ludzie jadac np. na weekend do większego miasta, przepuszczaja na knajpy i galerie cały debet, jakby tego samego nie mieli u siebie.
    Mnie to bawi, ale i jednocześnie żenuje, bo to wszystko mamy przy domu na wyciagnięcie ręki. Jednak tam to "smakuje" zupełnie inaczej.
    Nie wspieramy lokalnego rynku, najblizszego otoczenia, tylko wyjscia czy zakupy traktujemy jak cos przypisanego do wydostania sie gdzieś poza.
    W innym mieście czujemy ze żyjemy na pełnych obrotach, a po powrocie do szarej rzeczywistości idziemy po burgery z lady chłodniczej Biedronki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może poprostu Koszalin nie ma smaku i dobrej jakości produktow? Każdy kto zna sie na kuchni wie, że tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dania smakowicie wyglądają i całkiem ciekawie prezentuje się wnętrze lokalu. Szukam jakichś pomysłów na wystrój restauracji przyjaciółki dlatego tak oglądam zdjęcia i czytam różne blogi. Zastanawiam się, czy nie byłoby najlepiej gdyby zgłosiła się do architektów https://projektowanie-wnetrz-online.pl/aranzacje/lokal .

    OdpowiedzUsuń