poniedziałek, 24 października 2016

Bar Podjadek



Pojawienie się nowej kawiarni lub restauracji w takim mieście jak Koszalin, gdzie jak mocno się skupimy, to niemal nikt nie jest anonimowy, budzi zawsze lekką sensację. Reklamą, czasem też szeptaną, intrygującym comingoutem…budzą się do życia nowe restauracyjno –kawiarniane miejsca. Są jednak lokale, które nie potrzebują tej całej otoczki, tego brokatu intrygującego zaciekawienia, ponieważ one właśnie realizują podstawowe potrzeby człowieka, czyli „jeść”.

Do nowych miejsc w tej dziedzinie należy bar „Podjadek”. Niech nazwa przydrożnego zajazdu, was nie zmyli, ponieważ, ten bar mieści się na ulicy Szczecińskiej i to wcale nie na jej kresach. Duży czerwony napis, krzyczy na długiej szarej ulicy „ choć do mnie na obiad”. Cały lokal powstał od nowa. Jest stworzony na wzór stołówek, gdzie z tacą przemierzasz długa ladę dokładając co krok coś kolejnego. Na początku spotkasz 2 zupy do wyboru. Potem czekają cię klasyki polskiej kuchni. Pierogi, kotlety, ziemniaki, buraczki, naleśniki. Tak jak w polskim barze. Porcje są zadowalające, za rozsądną cenę. W sieci spotkałam wpis o stosunku panierki do grubości mięsa w kotlecie schabowym serwowanym w Podjadku, gdzie tą bitwę na grubość wygrywa panierka. No cóż, kiedyś już pisałam, że szukanie w barach tego co u mamy w niedzielę, ląduje na stole, to zła droga ( no chyba, że wasza mama, jest kiepską lub bardzo kiepską kucharką). To nie są propozycje jak w domu i nawet nie ma ich co tak reklamować. To są dania jak barze. I to też jest melioratywny czynnik, który ma swoich fanów. To zupełnie inna kategoria, poza inną konkurencją.





Próbowałam w „Podjadku” kotlet mielony, buraczki i ziemniaki ( na zdjęciu pół porcji – cała porcja jest 2 x taka), naleśniki, zupę fasolową i pomidorową. Za całość zamówienia zapłaciłam 26 zł. Bar był pełen. Ze względu na wiele firm i przeróżnych działalności gospodarczych jakie znajdują się na Szczecińskiej, bar pusty być nie powinien. Po tamtej stronie wiaduktu, jest prawdziwa gastronomiczna pustynia. Plusem, jest to, że jedzenie jest szybko, nie drogo, po polsku, barowo w nowym lokalu. W każdym razie warto podjechać i coś obiadowego zjeść.

5 komentarzy:

  1. Przykro mi, ale nie wiem. Na pewno są jakieś wege pozycje w menu, ale nie wiem, czy całe danie można na tej podstawie skomponować. Bary jeśli nie są dedykowane weganom, nastawione są na przeciętnego odbiorce, który je wszystko. Niestety, tak wygląda rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupy niestety nie smakują jak u mamy. Mały wybór. Ceny wysokie . Nie polecam :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarna Kinga jest tak nie miła dla klientów że każdy kogo znam kto tam się stoluje na nią narzeka. Ani dzień dobry ani dziękuję ani do widzenia Po co ona tam jest?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedzenie sie bardzo popsulo np. frytki cieknace olejem,losos bardzo male porcje a drogie kotlety rybne nie do zarcia,zupy okropne,kompot sztuczny i.t.d.Nie polecam

    OdpowiedzUsuń