Pojawienie się nowej kawiarni lub restauracji w takim
mieście jak Koszalin, gdzie jak mocno się skupimy, to niemal nikt nie jest
anonimowy, budzi zawsze lekką sensację. Reklamą, czasem też szeptaną,
intrygującym comingoutem…budzą się do życia nowe restauracyjno –kawiarniane miejsca.
Są jednak lokale, które nie potrzebują tej całej otoczki, tego brokatu
intrygującego zaciekawienia, ponieważ one właśnie realizują podstawowe potrzeby
człowieka, czyli „jeść”.
Do nowych miejsc w tej dziedzinie należy bar „Podjadek”. Niech
nazwa przydrożnego zajazdu, was nie zmyli, ponieważ, ten bar mieści się na
ulicy Szczecińskiej i to wcale nie na jej kresach. Duży czerwony napis, krzyczy
na długiej szarej ulicy „ choć do mnie na obiad”. Cały lokal powstał od nowa.
Jest stworzony na wzór stołówek, gdzie z tacą przemierzasz długa ladę
dokładając co krok coś kolejnego. Na początku spotkasz 2 zupy do wyboru. Potem
czekają cię klasyki polskiej kuchni. Pierogi, kotlety, ziemniaki, buraczki, naleśniki.
Tak jak w polskim barze. Porcje są zadowalające, za rozsądną cenę. W sieci
spotkałam wpis o stosunku panierki do grubości mięsa w kotlecie schabowym
serwowanym w Podjadku, gdzie tą bitwę na grubość wygrywa panierka. No cóż,
kiedyś już pisałam, że szukanie w barach tego co u mamy w niedzielę, ląduje na
stole, to zła droga ( no chyba, że wasza mama, jest kiepską lub bardzo kiepską
kucharką). To nie są propozycje jak w domu i nawet nie ma ich co tak
reklamować. To są dania jak barze. I to też jest melioratywny czynnik, który ma
swoich fanów. To zupełnie inna kategoria, poza inną konkurencją.
Próbowałam w „Podjadku” kotlet mielony, buraczki i ziemniaki
( na zdjęciu pół porcji – cała porcja jest 2 x taka), naleśniki, zupę fasolową i
pomidorową. Za całość zamówienia zapłaciłam 26 zł. Bar był pełen. Ze względu na
wiele firm i przeróżnych działalności gospodarczych jakie znajdują się na
Szczecińskiej, bar pusty być nie powinien. Po tamtej stronie wiaduktu, jest
prawdziwa gastronomiczna pustynia. Plusem, jest to, że jedzenie jest szybko,
nie drogo, po polsku, barowo w nowym lokalu. W każdym razie warto podjechać i
coś obiadowego zjeść.
czy w menu jest coś dla wegan?
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale nie wiem. Na pewno są jakieś wege pozycje w menu, ale nie wiem, czy całe danie można na tej podstawie skomponować. Bary jeśli nie są dedykowane weganom, nastawione są na przeciętnego odbiorce, który je wszystko. Niestety, tak wygląda rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńZupy niestety nie smakują jak u mamy. Mały wybór. Ceny wysokie . Nie polecam :(
OdpowiedzUsuńCzarna Kinga jest tak nie miła dla klientów że każdy kogo znam kto tam się stoluje na nią narzeka. Ani dzień dobry ani dziękuję ani do widzenia Po co ona tam jest?
OdpowiedzUsuńJedzenie sie bardzo popsulo np. frytki cieknace olejem,losos bardzo male porcje a drogie kotlety rybne nie do zarcia,zupy okropne,kompot sztuczny i.t.d.Nie polecam
OdpowiedzUsuń