niedziela, 15 listopada 2015

Bób, Hot-dog, Włoszczyzna - czyli Patriotyzm Kulinarny

Patriotyzm Kulinarny. Brzmi patetycznie ? Brzmi górnolotnie ? Przyznać jednak trzeba, że wielu z nas uprawia go regularnie, a spora część gorliwie go wyznaje, lecz są i tacy, którzy go ignorują. Dlaczego ?
Według badań i raportu przeprowadzonego przez Makro Cash&Carry Polacy gustują w kuchni polskiej, jednak najczęściej jedzą na mieście pizzę, kebaba czy hamburgery. Zdecydowanie opowiadają się, za tym, że kuchnia polska jest ich ulubiona, choć częściej wybierają restauracje z kuchnią włoską lub amerykańską. Oznaczać to może, że frykasy takie jak : hot – dog, kebab czy spaghetti nie stanowią już dla nas egzotyki, a dla większości z nas są stałym elementem kulinarnej mapy nawet w skali mikroregionu. Zdecydowanie, nawet w restauracjach serwujących tradycyjnego polskiego schabowego, znajdziemy spaghetti, lasagne , nugettsy.
Młodzi Polacy lubią  „egzotykę”, choć bezpiecznie jest to nazwać egzotyką kontrolowaną. Egzotyką można nazwać w zasadzie każdą obcą kuchnię narodową, z wyjątkiem wyżej wymienionych kuchni : włoskiej i amerykańskiej. Orientalne potrawy często mają zdecydowanie zaniżony stopień ostrości, kebaby nie są z baraniną, jedne produkty oryginalne zastępowane są bardziej dostępnymi zamiennikami. To wszystko daje obraz rozmazanej „ egzotyki” ( Choć oczywiście zastrzegam, że nie jest tak wszędzie. Im dalej od większych ośrodków i dostępności narodowych produktów – tym dalej od oryginału. )

Czym, że jest zatem Patriotyzm Kulinarny ?
Moim zdaniem wpisuje się on w postawę ogólnopatriotyczną  i jest częścią tożsamości  narodowej  oraz znacznym elementem kultury naszego kraju, która ma wiele oblicz. Może ktoś się oburzy na te słowa, ale na równi z dziedzictwem narodowym w postaci utworów Chopina, obrazów Fangora czy wierszy Szymborskiej postawić należy nasza kuchnię rodzimą. Pod hasłem kuchnia polska, nie mam na myśli schabowego, pierogów, bigosu – choć to też, oczywiście – ale  składników tej kuchni, mnogości elementów, która czyni ją wyjątkową, nie tylko dla nas, bo my kochamy ją bezwarunkowo, ale tych, dla których jest obcą i właśnie egzotyczną.
            W zalewie orientalnych zamienników, zniknął ów jałowiec, kmin, pokrzywa, jarmuż anyż, cząber, arcydzięgiel, siemię lniane, mak, rozmaryn, głóg, pigwa, morwa, szczaw. A przecież dziedzictwo tej ziemi jest istotą jej kuchni. Patriotyzm kulinarny powinien docenić ściśle lokalny produkt, a zarazem i lokalnych producentów. Wydaje się to oczywiste - oczywistym jednak nie jest.  Polskę pokrywa 30 % lasów, mamy ponad 7000 jezior o powierzchni powyżej 1 hektara , 120 parków krajobrazowych, 25 parków narodowych i ponad półtora miliona małych gospodarstw rolnych. Tych liczb nie można bagatelizować. Płody tej ziemi powinny stanowić oś narodowego odżywiania. Jak więc uczynić go atrakcyjnym i mało przaśnym, częściej wybieranym i pożądanym, nie tylko z aspektów sentymentalnych?

Proponuję :

1/ Propagowanie polskiej żywności  i polskich producentów. Wspieranie jej na każdym szczeblu od aktywizacji osobistej ( a czemu nie posadzić w ogródku marchwi, zamiast trawy ?) po nasze wybory zakupowe ( patrz na : wyprodukowano w Polsce!)

2 / Edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna.  Lekcje krajobrazowe, spotkania z producentami, w końcu mądrze skonstruowana dieta, zawierająca i podkreślająca lokalne produkty. ( nasiona Chia ??? siemię lniane – TAK !)

3/ Szacunek i dostrzeganie płodozmianu ( truskawki w naturze nie rosną cały rok … zauważajmy takie absurdy w menu. Sezonowość powinna być podstawą organizacji kuchni. Znakomicie rozwiązują go nasi zachodni sąsiedzi. W wielu  niemieckich restauracjach wczesne lato jawi się czereśniami i szparagami, potem kurki, jabłka, dynie. Warto przyswajać dobre przykłady.)

4/ Dbanie o tradycje narodowe i kulturowe poszczególnych regionów. Uwspółcześniając, wybierając poszczególne walory- tworzymy nowoczesną tradycję.

5/ Budowanie więzi społecznych. Zasiadanie przy wspólnym stole, biesiada, rozmowy, integracja, relacja. Nie ma lepszego przyczynku do rozmowy jak właśnie- jedzenie.

6/ Wysublimowanie polskich, zapomnianych produktów. Pokazanie ich w nowej odsłonie, ujarzmionych w nowych rolach. Powrót do korzeni, może być niezłą egzotyką.

Patriotyzm kulinarny to poczucie obywatelskich praw i tożsamości. To rodzaj nie tylko proeuropejskiej postawy. Wiele narodów czci i pielęgnuje swoje tradycje, czyniąc je dobrem narodowym. Porządny śledź, tatar, wszelkie kiszonki, kasze, dziczyzna, cielęcina, jagnięcina, sery kozie, owcze, gęsina, warzywa okopowe, ziemniaki  czy jabłka – stają się naszą wizytówką w nowoczesnym wydaniu. Bez wstydu, z podniesioną głową warto uczestniczyć w tej kulinarnej fuzji. Po latach żelaznej kurtyny i pierwszego zachwytu zachodem, orientem -pora spojrzeć na to co mamy.
Wychodzą z nas czasem polskie kompleksy. Zachwycamy się włoskimi gnocchi, a orężem naszym winny być pierogi. Bez namysłu sięgamy po pizzę, zapominając o polskich powałkach. Zajadamy się sushi, gdzie tatar i śledź są naszą odpowiedzią na surowe mięso. Lubimy paść na kolana przed wołowiną Kobe czy szynką parmeńską , zostawiając w tyle rodzime produkty mięsne i tradycje wędliniarskie. Pijemy finlandzką wódkę, czy szkockie whisky, czyniąc je luksusowymi produktami… pomijając nasze wyborne i szlachetne wódki z polskich zbóż, czy młodych ziemniaków. Podobnie rzecz ma się z nalewkami, które są praktycznie nieobecne w naszych restauracjach.
Co jeśli tak jak my Koszalinianie, nie mamy dań regionalnych? Z zazdrością patrzymy na : pyry z gzikiem, kartacze, sękacz, haluszki, moskole, oscypki, bajgle. Sądzę, że zamiast szukać i odtwarzać smaki nieporadnie, korzystajmy z tego co rośnie, pasie się, skubie trawkę, bzyczy  dookoła. Koncentrujmy się na tym co jest najbliżej, szukając jakości i bezpośredniej dostępności. Twórzmy z jabłek, miodu, ziemniaków, owczych serów, jaj, grzybów, ryb morskich i słodkowodnych. To wyróżni nas, a i milej na sercu będzie, kiedy w menu doczytamy podane odmiany lub okoliczne ( znane nam )miejsce pochodzenia  produktów.
Cudowne kampanie medialne, które kolejno nawołują do jedzenia polskich jabłek, propagujące gęsinę, jako mięso wyjątkowe i narodowe, reklamujące kupno ryb - czynią wielką robotę i realnie wpływają na działania nas- konsumentów. Oby więcej takich akcji, bo to wszystkim zwraca uwagę na to co mamy w zasadzie w zasięgu ręki.
Obrona tożsamości – także tej kulinarnej, jest arcyciekawa, potrzebna i wyjątkowa. Tak wyjątkowa jak kuchnia nasza – polska .

Bądźmy Patriotami Kulinarnymi nie tylko od święta !

Ozory jagnięce z rydzami - Restauracja Kafe Zielony Niedźwiedź/ Warszawa ( foto fb )

Współczesna wizja karkówki, boczku i golonki. Restauracja Kafe Zielony Niedźwiedź/Warszawa ( foto fb)

Comber z łani, rydze i faszerowana kapusta. Restauracja Kafe Zielony Niedzwiedź/Warszawa ( foto fb)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz