czwartek, 3 października 2013

Park Caffe


Park Caffe to restauracja i kawiarnia u zbiegu ulic Asnyka i Mickiewicza. Park Caffe działa na naszym koszalińskim rynku od pewnego czasu i  prężnie się reklamuje. Lokalizacja jest ciekawa, bo w sumie jest to niemalże ścisłe centrum, ale nieco z boku od tego całego zgiełku. Lokal jest dość duży i z tego co wiem organizowane są tam bardziej lub mniej formalne spotkania biznesowo-towarzyskie.  Wielokrotnie spacerując do lub z parku mijałam tą kawiarnie i któregoś deszczowego dnia postanowiłam do niej zajść.



Dawno nie widziałam tak nierównego i rozchwianego stylistycznie lokalu. Generalnie nawet dla niewybrednego gościa wystrój jest…od Sasa do lasa. Są i badyle bambusowe , ot tak po nic, bo ich byt nie ma żadnego powiązania z niczym innym, i żywy ptaszek w klatce, i maszyna do pisania( !) i kokarda jakaś przy suficie, „nowoczesny” bar i tapety, choć ich nowoczesności należy się upatrywać z dekadę temu, toaleta w stylu marynarskiej kajuty. No muszę przyznać, że niezłe zioło musiał przyswoić  projektant, tworząc wizję tego dzieła.
 

W Park Caffe byłam około południa w tygodniu, obsługa wyraźnie była jeszcze w rozsypce, choć lokal działa rzekomo od 10.00. Niefortunnie usiadłam przy toalecie, ale, że to toaleta przyszło mi dowiedzieć się później, póki co myślałam, że to kajuta marynarzy, z której dobiegają dźwięki muzyki (!).

Z karty którą przyniósł kelner wybrałyśmy lody smażone i deser owocowy, a do tego dwie herbaty. Jak tylko kelner przyniósł herbatę to okazało się, że stolik jest za mały, więc trochę nam się narozlewało. Desery, za to – kucharz wizjoner- w dziwnych proporcjach.  Talerz do gałki (!)smażonych lodów jak lotnisko. A puchar do bitej śmietany okraszonej truskawą chyba jednak zbyt mały ( a może jednak za dużo śmietany) bo zanurzenie łyżki powodowało wypłynięcie deseru poza jego naturalne granice. Po ustawieniu deserów,  stolik był już zdecydowanie za mały. Jeśli chodzi o smażone lody, to jest jedna zasada, która dotyczy wszystkich, którzy w swoim menu/karcie dań umieszczają zdjęcia – jeśli to robicie, to rzecz jasna, że to co podajecie powinno wyglądać tak samo jak w karcie. Lody smażone w Park Caffe , a to co w menu – to dwie różne sprawy. Wyglądały mizernie, z twardą skórką bez tych wszystkich- co w menu -esów floresów  karmelowych. Szkoda, że te dwie formy podania tak bardzo się rozjechały- ja rozczarowałam się tym deserem. Z kolei deser truskawkowy, to typowy zestaw z każdej kawiarni bez inwencji własnej, nawet nie ma nad czym się rozwodzić. Ponoć w Park Caffe można także coś zjeść. W menu znalazłam takie pozycje jak: tradycyjny schab, czy stek wołowy. Jak smakuje ? Nie wiem. Mnie nie bardzo pasuje to, że w „kawiarni” można zjeść to co w barze. Rachunek był spory za desery i herbatę i nic nie zachęciło mnie, żeby tam wrócić ponownie.  Ja żałuję, że tak się stało, ponieważ najbardziej w Koszalinie brakuje mi kawiarni z prawdziwego zdarzenia. Takiej z niemal domowym ciastem, dobrą, porządną herbatą i pyszną kawą, z nutą kameralności i takiego aksamitnego otulenia – jeśli wiesz co chcę powiedzieć?! ;)
 
 

12 komentarzy:

  1. dokładnie! mi też brakuje takich lokali...i prawdziwej burgerowni :D a byłaś kiedyś w "Lalce" ?(chyba tak sie nawzywa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam w Lalce, tam jest zdecydowanie bardziej kameralnie. Chciałam zrobić o niej materiał, ale dwa razy mi się to nie udało z powodu...zamknięcia lokalu...no cóż może innym razem.

      Usuń
  2. Zdaje się, że Pauza na Kaszubskiej spodobałaby Ci się bardziej, o ile nadal istnieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie się wybiorę. Wiele słyszałam o " Pauzie" - sprawdzę na sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jest kawiarnia z najlepszą kawą w Koszalinie i domowymi ciastami .... IL Buon Caffe na Domina. Polecam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś tam chodziłam dość często bo lubiłam klimat i desery. Zawsze tam zabierałam koleżanki żeby porozmawiać przy dobrej kawie. Potem dorobili dania obiadowe, ceny wzrosły a obsługa przestała ogarniać.
    Za pierwszym razem jadłam właśnie smażone lody. Muszę przyznać że zdziwiłam się czytając, że nie wyglądały jak na obrazku. Kiedyś wyglądały dokładnie tak. I te karmelowe floresy też zawitały na deserze. Ostatnio chciałam zamówić i nie było w ogóle, potem jakieś ciasto - też nie mieli. Mnie to denerwuje najbardziej - rozumiem, że może się skończyć danego dnia, ale jeżeli nie ma dłużej to niech usuną z karty... Nie lubię drugi raz wybierać.
    Niech się wezmą za siebie bo jeżeli im się wydaje że goście nie zauważają niektórych rzeczy to szybko skończą...
    Jak chcesz kawiarni z klimatem to wygrywa Pauza. Lalka też jest przyjemna tylko mniej... kanapowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy byliście w park caffe ,ale ja byłam ostatnio i ciasta mają nie tylko te z karty,ale i ze dwa inne - razem chyba 7 rodzai,a jeżeli chodzi o kawę to uważam że mają jedną z lepszych w Koszalinie.Co do Lalki to super wystrój i ciasta - ale czuć stęchliznę i kurz ( więc tam nie chodzę) ale może komuś nie przeszkadza.

      Usuń
  6. ja też polecam tą kawiarnię na Domina. jedyne co mi w niej przeszkadza to stoliki i krzesła- jakies takie głośne, żeby tam były kanapy lub fotele- dla mnie byłby to ideał. Kawa i ciacha obłędne!
    gratuluje bloga- będę zaglądać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Il Buno Caffe, jeszcze przede mną. Dziękuję, za miłe słowa :)

      Usuń
  7. Park Caffe wyglądało jeszcze gorzej kilka lat temu, przed kosmetycznymi zmianami (miały być generalne - tak zapowiadał personel). Co do samego projektu to raczej sam właściciel wprowadził zmiany na własną rękę (zmiany nie spójne z wizją projektanta - po za tym o gustach się raczej nie dyskutuje) i jak widać nie wyszło to lokalowi na dobre. Można zerknąć na linka w poście i porównać ze stanem faktycznym.

    https://www.facebook.com/105459302858345/photos/a.195920457145562.43500.105459302858345/195922720478669/?type=3&theater

    (link do projektu... kiedyś znalazłam to na Fb)

    Co do menu... kiedyś było lepsze... tak jak kucharz, którego już tam dawno nie ma. Osoba, która tworzyła menu wykonywała dania jak je wymyśliła (kiedyś kelner mi szepnął). Ale cóż... właściciel ma widać węża w kieszeni i woli oszczędzić na personelu kosztem swoich klientów. Lody smażone jadało się kiedyś z garnie - fikuśne cukrowe koszyczki.

    Ja już od 2 lat tam nie chodzę a szkoda, bo można tam było dawno temu nawet przyzwoicie zjeść.

    Uwielbiam tego bloga i często się sugeruję jeśli mam się gdzieś wybrać. Lubię wiedzieć czego mogę się spodziewać bo w natłoku zajęć nie mam czasu na złe wybory.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety byłam tam wczoraj. Żal wydanych pieniędzy. Opisałam sytuacje na ich stronie i dodałam ocene adekwatną do całości. (1*). Przez to zostałam niemiło potraktowana komentarzami. Dzisiaj już zostały usunięte. Nie pójdę tam nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń