wtorek, 30 lipca 2019

Lot widokowy nad Koszalinem

W tym cyklu, pokazuję Wam urokliwe miejsca w najbliższej okolicy, ale tym razem zapraszam Was do zobaczenia Koszalina z innej perspektywy, czyli podróże pod chmurami. 

Szukaliśmy jakiegoś prezentu dla naszego Taty. Właśnie w tym miesiącu miał urodziny i przechodzi na emeryturę, no i czym go zaskoczyć? Postawiliśmy na doznania i coś czego jeszcze nie próbował. 

Lot widokowy! 

Ten pomysł spodobał się nam od razu, ale czy spodoba się Tacie? Nigdy nie leciał samolotem, bujanie na statku nie jest jego hobby, ale lubi poznawać nowe rzeczy, więc rezerwujemy lot. 

W internecie znajduję stronę, dzwonię. W słuchawce bardzo spokojny i opanowany głos, mówi mi, że pewnie, że świetny pomysł, niech no Tata tylko zastanowi się, co chciałby zobaczyć, lot ma trwać ok 30 min, przez ten czas, można zobaczyć całkiem sporo z okolicy, gdyż TL – 3000 Sirius, ultralekki samolot może leci z prędkością ok 140 km na godzinę (może oczywiście szybciej- ale nie o to chodzi w lotach widokowych). 


Czekamy na okienko pogodowe. 
W końcu jest, piękny wieczór i zachód słońca. 
Samolot, w którym są tylko 2 miejsca, dla pilota i pasażera, stacjonuje w Zegrzu Pomorskim, przy aeroklubie. Na lotnisku, pusto i spokojnie, oprócz zaparkowanego Siriusa, w oddali trenuje niezwykle zwinny szybowiec, który co chwilę unosi się i opada na gładkim niebie czyniąc półobroty i beczki w powietrzu. 

Samolot jest malutki, ale wygląda jakby przed chwilą wyjechał z fabryki. Pilot i Tata obierają azymut i składają się do niewielkiej kabiny. Chwilę krążą po pasie lotniska i odlatują w siną dal. Lecą nad rodzinne miasto, nad Koszalin.

Ja nigdy nie leciałam takim samolotem, szczerze mówiąc, nie bardzo lubię latać w ogóle, ale tak sobie myślę, że w samolotach, w których leciałam do tej pory, bardziej koncentrowałam się na sobie, bo byłam tym samolotem jakby otoczona, a w tym maleńkim sprzęcie można nastawić się na doznania i zapomnieć na tą krótką chwilę o tym, a skoncentrować się jedynie na widokach. 

Czekamy na wiklinowych fotelach i wręcz upajamy się spokojem i niezwykłą urodą tego lotniska. Cisza i spokój, zachód słońca i szybowiec nad głowami swobodnie opadający w dół i lekko wznoszący się w górę przy delikatnym podmuchu wiatru.
Lot delikatnie się przedłużył, ale nasi podróżnicy zrobili pętlę nad Koszalinem, nad głównymi ulicami, parkiem, przelecieli się na Górą Chełmską, potem, Mielnem, Jamnem, Chłopami, Sarbinowem i dotarli do Kołobrzegu.

Sirius w czasie lotu delikatnie wyleciał w głąb morza, aby spojrzeć w stronę lądu i linii brzegowej. Wszystko złapało zupełnie inną perspektywę i choć dobrze znajome, wyglądało zupełnie inaczej. Lot na wysokości około 1500 stóp, czyli 450 m sprawia, że wszystko jest jakby na wyciągnięcie ręki.

Po ok. 40 minutach zielone światełko delikatnie zamrugało nad płytą, to znak, że samolot podchodzi do lądowania. Tata, zadowolony, a że lubi robić zdjęcia, więc sfotografował kilka ujęć z góry, poza tym siła spokoju i wiedza pilota, oczarowały go zupełnie i mimo, że delikatnie obawiał się wysokości, to przyznał, że czuł się wyjątkowo bezpiecznie. 
Latać samolotem widokowym można o różnych porach roku. Ponoć najpiękniej jest jesienią, kiedy lasy i drzewa nabierają wspaniałych kolorów. Zimą natomiast powietrze jest gęste i doznania są jeszcze lepsze, bo spokojniejsze. 




Myślę, że taki lot, to fajna podróż sentymentalna, ale możliwość zobaczenia czegoś od innej strony. Czasem jeden pobyt na lotnisku i taki bezpośredni kontakt z pilotem i samolotem może sprawić, że załapie się bakcyla do wysokości, albo po prostu do latania. 
Myślisz, że to droga rozrywka? Loty 20 minutowe, kosztują już od 200 zł. Frajda – nieziemska.

Podsyłam Wam link, jeśli chcielibyście kiedyś skorzystać z lotu Siriusem, w którym brał udział mój Tato, a myślę, że postać pilota za sterami, też Was miło zaskoczy! 

http://lotydolmart.com






1 komentarz:

  1. Jeśli wasz tata podłapał "bakcyla do wysokości", to na kolejny prezent pomyślcie aby umówić go na lot paralotnią. Piękne widoki, brak hałasu silnika, bliskość natury (tu nie ma żadnych szyb czy blachy) to tak wciągająca kombinacja, że całkowicie rekompensuje czekanie na sprzyjające warunki pogodowe. Ponoć kto raz wzbije się w powietrze ten już zawsze będzie chciał tam wracać - ja długo nie wytrzymałem, zrobiłem uprawnienia i kupiłem własny sprzęt.

    Jeśli chcesz poczytać więcej, to zapraszam do lektury mojego artykułu temat latania swobodnego.

    OdpowiedzUsuń