Dziś słów kilka o Świecie Lodów. To znana i dość lubiana w
Koszalinie ciastkarnia, lodziarnia, kawiarnia. Dwa punkty w mieście, jeden przy
ul Zwycięstwa vis a vis Katedry oraz drugi w CH Emka zna, mimo woli, chyba
każdy. W asortymencie poza lodami, ciastka, ciasta, desery i torty. Mnie osobiście
Świat Lodów kojarzy się właśnie z tortami, gdyż był okres gdzie niemal każde
dziecięce urodziny nie mogły obyć się bez ich tortu z jakąś postacią z
dziecięcych bajek.
Do moich ulubionych pozycji należą kruche rogaliki z
wiśniowym nadzieniem i torcik bezowy,
ale w małych ilościach. Większość asortymentu jest dość sztampowa. Nie ma się
do czego przyczepić, ale i zachwycić się trudno.
Tym razem chciałam napisać o tym
czemu Świat Lodów nie jest tym miejsce do którego chce się wracać w sensie
kawiarnianym. Lokal w Śródmieściu traktować należy jako typową cukiernię z
lodami. Mimo, że są tam stoliki, to miejsce to, jest na tyle małe, że
niekomfortowo siedzi się tam mając na plecach pozostałych klientów z kolejki. Do
tego drzwi suwane na całą szerokość, więc za każdym wejściem nowej osoby
podmuch wiatru i przeciągu smaga wszystkich równo. Będąc tam mam wrażenie, że
cała para poszła w gwizdek ( czyli produkty) a to przy czym, w jakich
okolicznościach, jak komfortowo i estetycznie siedzieć będą klienci, to już
zupełnie inna historia.
Podobnie rzecz ma się w CH Emka. Tu
już śmiało można powiedzieć - kawiarnia
Świat Lodów - mieści się w samym centrum
obiektu handlowego. Wypełnia niemal całą środkową wyspę. Ponoć o gustach się
nie dyskutuje, ale jeśli jest to element ,co by nie mówić, wystroju galerii
handlowej, powinien on reprezentować jakiś poziom. Sztywne buraczkowe kanapy i
błękitne filary. Do tego rozpościerający się niczym namiot, tkaninowy
baldachim. Gra kolorów trudna wizualnie do udźwignięcia, ale i dość niewygodnie
się tam siedzi. Te wszystkie „ podsufitkowe” dekoracje ( patrz zdjęcie) są dla
mnie niezrozumiałe. To wszystko odbiera z przytulności a nadaje taki fast
food’owy blichtr. Często niestety jest brudno przy stolikach i wokół nich, co
powoduje, że trudno się zasiedzieć w tej kawiarni.
Ostatnio moją uwagę przyciągnęła
obrotowa, szklana gablota. Idealne miejsce do prezentacji deserów, ciast i
ciasteczek… niestety wirowały w niej tylko wstążki i puste filiżanki. Szczerze
pisząc to szkoda prądu na taką „ wystawkę” i szkoda miejsca na dość sporą gablotę.
Chyba już kiedyś nad tym ubolewałam,
że generalnie mamy narodowy problem z „ wystawiennictwem” i ekspozycją towaru.
Jakiegokolwiek !. Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale u nas praktycznie nie
istnieją wystawy, na oknach często niedbale jest coś namotane stają bezbarwne
dwa – trzy produkty i tyle. Wystawy dostrzec można tylko w sieciowych sklepach odzieżowych . Czemu ? Czemu lokalni
przedsiębiorcy nie zadadzą sobie trochę trudu w ekspozycję tego co chcą
sprzedać. Szczególnie takie cukiernie ! Powinny wyglądać jak cukiereczek.
Desery je się oczami. A wirujące wstążki w gablocie…(!?) no cóż.
Reasumując w Świecie Lodów, ciasta
niech zostaną ciastami, desery deserami, a cała otoczka na mały lifting.
Coś w tym jest, co piszesz :)
OdpowiedzUsuń